niedziela, 29 czerwca 2014

Zaspa - moja dzielnica - Teresa Zajewska

Zaspa to dzielnica, jakich w Gdańsku wiele, ale dla mnie jest najpiękniejsza i najwspanialsza, bo tu jest mój dom, tu realizuję swoje życie, swoje człowieczeństwo.
I to już czterdzieści bez mała lat! O, jak ten czas szybko upłynął! Jak mgnienie oka, jak powiew wiatru, jak drgnienie serca. Przeleciał, odpłynął w dal, zostawiając wspomnienia.
Zawsze tęskniłam za takim miejscem, gdzie nie czuje się tego, jakże męczącego, zgiełku dużego miasta; miejsca, gdzie życie toczy się wolniej, gdzie zna się najbliższych sąsiadów, a sprzedawca w sklepie uśmiecha się z sympatią, zagada. Miejscem, w którym jest dużo zieleni i świeżego powietrza, gdzie łatwiej się oddycha, gdzie wieje wiatr od morza.
Zaspa jest właśnie taką dzielnicą. Ma piękny park, nazwany imieniem naszego polskiego papieża, dziś już świętego, Jana Pawła II, park, który rozwijał się i piękniał z każdym rokiem. Dziś to ulubione miejsce miłych, rodzinnych spacerów mieszkańców na drodze wiodącej do nadmorskiej plaży i pięknego mola, z bezpiecznymi ścieżkami rowerowymi, nadmorskim parkingiem, różnymi atrakcjami, jak przystało na nadmorski kurort.
Urocze placyki zabaw dla dzieci, górki i góreczki, boiska sportowe, dużo drzew i krzewów ozdobnych, etc. A wokół bloków zbudowanych z tzw. wielkiej płyty -sympatyczne ogródki, poprzedzielane żywopłotem, gdzie gospodarni mieszkańcy parterów prześcigają się w ich urządzaniu i upiększaniu. To jest właśnie to, co wyróżnia naszą dzielnicę, która dzięki mądrym gospodarzom i wysiłkowi mieszkańców z każdym rokiem pięknieje.
Zaspa słynie też z murali na ścianach domów, a kolorowe elewacje przydają im urody i kolorytu.
Mamy tu właściwie wszystko, czego nam potrzeba, aby wygodnie żyć i funkcjonować. A więc szpital św. Wojciecha, przychodnie lekarskie i rehabilitacyjne, szkoły podstawowe, gimnazja i liceum, dom kultury i bibliotekę osiedlową, klubo- teatr Plama z ciekawym, często zmieniającym się repertuarem, DPS (Dom Pomocy Społecznej Złota Jesień) oraz dwa kościoły: na Młyńcu i Rozstajach.
Szczególnym walorem dzielnicy jest jej usytuowanie pod względem komunikacyjnym. Zaspa jest w połowie drogi między Starym Miastem Gdańska a Sopotem. Blisko stacja SKM (Szybkiej Kolei Miejskiej) i linia tramwajowa, dogodne połączenie z Gdańskiem i Oliwą.
Są tu dobrze zaopatrzone supermarkety w bliskiej odległości od domów, gdzie można zaopatrzyć się prawie we wszystko.

Trudne początki

Jako, że mieszkam tu z rodziną od niemal czterdziestu lat, pamiętam trudne początki dzielnicy, powstawanie kolejnych nowych blokowisk, urządzania infrastruktury, budowę trasy tramwajowej, urządzanie parku, ogródków, chodników, sklepów, itp. Wszędzie dokoła leżały resztki materiałów budowlanych, śmieci i sterty piasku.
Pamiętam dobrze budowę obu kościołów, bo i sama z synami angażowałam się w pomocniczych pracach. Kościołów nie budowała żadna firma, budowali je mieszkańcy. Wspominam ten ich niebywały zapał.
Ludzie przychodzili po pracy, często zmęczeni, bez obiadu, pomagali jak mogli, by mieć swoją świątynię, bo projektant osiedla nie zaplanował kościoła dla tak dużego osiedla. Trzeba pamiętać, że były to czasy bardzo trudne dla tego rodzaju inwestycji. Podziwiam w tym kontekście postawę księdza kanonika Juliana Nogi i tę Jego pierwszą Mszę Świętą, odprawioną na polu pod namiotem na Rozstajach, gdzie obecnie wznosi się wspaniała świątynia p.w. Opatrzności Bożej. Księdzu kanonikowi należą się zasłużone słowa uznania za jego zapał w zbudowanie dwóch kościołów, zarówno wymienionego wyżej, jak i kościoła p.w. św. Kazimierza.
Pamiętam strajki w Stoczni Gdańskiej, powstanie Solidarności, potem stan wojenny, manifestacje pod domem Wałęsy (mieszkał przy ul. Pilotów 17) i rozganianie ich przez milicję oraz ZOMO. Nie zapomnę widoku z okna mojego mieszkania. Naprzeciwko, tuż za moim oknem i balkonem (a mieszkamy na parterze) była huśtawka dla dzieci. Starszy pan huśtał chyba wnuczka. Nagle zobaczyłam uciekających w wielkim popłochu ludzi, gonionych przez siły porządkowe; zdawało się, że wskoczą na mój balkon, bo rozsierdzona milicja już deptała im po piętach z pałami do bicia. A dziadek, nic nie robiąc sobie z grozy sytuacji, spokojnie huśtał wnuczka. Niesamowity widok, do dziś go pamiętam.

Historyczne odwiedziny

A potem był rok 1987 i niezapomniana wizyta papieża, naszego rodaka, Jana Pawła II na Zaspie. Co to było za wydarzenie! Niezwykłe, niezapomniane! I jakże brzemienne w skutki. Cały park już od wczesnego rana wypełniał się wiernymi. Wspaniały ołtarz, w kształcie niedokończonego korabu, dłuta pana Mariana Kołodzieja, gdańskiego rzeźbiarza, dekoracje na domach, nastrój podniecenia i oczekiwania, co papież powie. A nie zapominajmy, że był to okres zniewolenia komunistycznego. Z głośników płynęła muzyka kościelna, pieśni religijne. Cała Zaspa zdawała się być jednym wielkim kościołem pod gołym niebem. To tu padły znamienne słowa papieża: Solidarność - to jeden z drugim, a nie jeden przeciw drugiemu.
To tu zabłysła iskierka nadziei, że w Polsce coś się zmieni na lepsze.
I tak się stało. Nastał, najważniejszy chyba w całej powojennej historii Polski rok 1989. 4 czerwca tegoż roku upadł komunizm.
Dziś to już dwadzieścia pięć lat od tamtych wspaniałych dni.
Moje życie na Zaspie to już szmat historii, chociaż w wymiarze państwa to może nie wiele. To tu spędziłam najważniejsze lata mojego życia. I chociaż tęsknię czasem (a może raczej tęskniłam) za Starym Miastem Gdańska (gdzie spędziłam siedemnaście lat), to jednak Zaspa jest dla mnie najwspanialszym, najbardziej urokliwym miejscem na ziemi.

0 komentarze:

Prześlij komentarz