niedziela, 29 czerwca 2014

Cykl "Iskierki pamięci" - Ewa Dyk-Majewska

Górka

Za plecami, czyli od strony gdańskiego Przymorza, stały bloki. Przede mną była łąka, a tuż pod oknami górka. Porastały ją wybujałe chaszcze. Były wysokie, splątane, byle jakie. Nikt się tą dżunglą nie interesował, bo przebić się przez nią było trudno. Jesienią straszyły pozbawione liści kikuty, targane wiatrami. Widok był przygnębiający. Pichcąc potrawy dla męża, odruchowo zerkałam przez okno i wzdychałam do czegoś sympatyczniejszego, radośniejszego.
Natomiast zimą widok był przecudny. Pod śniegiem znikały szaro-bure badyle, a puchowa pierzynka nadawała górce lekkości. Iskrząca biel aż kłuła w oczy. Na dziewiczej powierzchni ptaki wydreptywały swoje szlaki – zachwycające esy-floresy.
Górka nie była już niedostępnym, nieprzyjaznym, milczącym odludziem. Zamiast złowrogo szeleszczących zeschłych zielsk słychać było śmiech i piski zjeżdżających na sankach dzieci, turlających się z radością w śniegu, obrzucających śnieżkami. Mamusie i tatusiowie – jeszcze nie tacy starzy – uczestniczyli w zimowych igraszkach swoich pociech. Była to eksplozja radości, której brakowało przez pozostałe trzy pory roku. Przez dziewięć miesięcy czekałam na ten zimowy karnawał.
Dzisiaj w tym miejscu jest kościół.

0 komentarze:

Prześlij komentarz