Wiele
lat temu podjęła pierwszą w swoim życiu pracę. Wiązało się to
z codziennymi dojazdami do Gdyni. Każdego ranka wsiadała do pociągu
i zajmowała jedno z wolnych miejsc przy oknie. Lubiła oglądać, w
czasie jazdy, mijające krajobrazy. Czasem, gdy pociąg zbliżał się
do przystanku Gdańsk Lotnisko i zatrzymywał się, udało się
zaobserwować startujący samolot.
Maszyna
wznosiła się nad płaszczyzną pasa startowego, a kolejka ruszała
dalej, w kierunku Gdyni.
Mijały
miesiące i lata, a nazwę przystanku zmieniono na Gdańsk Zaspa.
Odtąd codziennie obserwowała, jak na miejscu dawnego lotniska
powstawały kolejne budynki mieszkalne. Z czasem przybywało ich
coraz więcej. Na pierwszym planie stał długi, kilkupiętrowy blok,
ustawiony równolegle do linii kolejowej. Nieco dalej poruszały się
wysokie dźwigi, przy pomocy których wznoszono gotowe elementy do
montażu następnych domów.
Upływał
czas, a nowe domy wyrastały jak przysłowiowe grzyby po deszczu.
Za
oknami miejskiej kolejki zmieniał się krajobraz Zaspy. Nie myślała
wtedy, że po latach zamieszka w tej dzielnicy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz