niedziela, 29 czerwca 2014

Cykl "Iskierki pamięci" - Ewa Dyk-Majewska

Kolejka Pico


Nigdy nie zapamiętałabym poczty przy Startowej 29, gdyby nie kolejka Pico. Mąż posiadał ich ogromną liczbę – wagony, tory, semafory i najważniejsze – lokomotywy. Zdobycie ich w latach siedemdziesiątych wymagało szczęścia i sprytu. Wtedy wszystko się zdobywało. Na kolejki w domu można było tylko patrzeć. A uszkodzić? Nie daj Boże!
Musiałam pójść – wówczas - na drugi koniec Zaspy, czyli na Startową 29, bo tam mieścił się punkt pocztowy. Dziecko dreptało za mną, dzierżąc w łapkach lokomotywę. Najładniejszą, bo mąż dziecku niczego nie odmawiał. Gdy po wyjściu z poczty spojrzałam na syna, struchlałam. W jednej rączce trzymał lokomotywę, w drugiej jej podwozie. Natychmiast wcisnęłam je z powrotem. Musiałam użyć sporo siły, żeby znalazło się na swoim miejscu, gdyż skierowane na zewnątrz wystające sztywne zaczepy uniemożliwiały zarówno rozłączenie, jak i złączenie w jedną całość obydwu elementów modelu. Za parę chwil lokomotywa była znowu w dwóch częściach. Jak to zrobiłeś? - zapytałam synka. Nie zdradził tajemnicy, ale kilkakrotnie rozłożył model, odwracając się do mnie plecami.
Do dzisiaj nie wiem, jak on to robił (mąż twierdził, że było to niemożliwe), ale dzięki temu w mojej pamięci zapisał się adres poczty.

0 komentarze:

Prześlij komentarz