niedziela, 29 czerwca 2014

Cykl "Iskierki pamięci" - Ewa Dyk-Majewska

Trzy kolory

Z pierwszych lat mieszkania na Zaspie – w tzw. jednostce A - zapamiętałam trzy kolory: szary, granatowy i czerwony.
Szary był wszechobecny. Nie zapisało się w mojej pamięci nadzwyczajne bogactwo odcieni szarości. Kolor bloków zlewał się z kolorem ziemi. Wszędzie królował piasek upstrzony stertami materiałów budowlanych. W okolicy dzisiejszego klasztoru leżały stosy betonowych (szarych) płyt i innych „akcesoriów” budowlanych.
Gdy była susza, piasek jaśniał, nogi rozjeżdżały się w nim, a wózek nie dał się pchać, trzeba było go ciągnąć. Gdy wiał wiatr (a jak wieje wiatr między blokami, odczuwamy to również dzisiaj; kiedyś wywiał mi kilkumiesięczne dziecko z wózka), szare drobiny wirowały w powietrzu. Ziemia i powietrze miały kolor popiołu. Gdy padał deszcz, szarość ciemniała, a wózek po osie zanurzał się w błocku.
Wszystko było szare jak ówczesne życie materialne, bo towarzysko było bardzo kolorowo. Przy naleśnikach, plackach ziemniaczanych albo zapiekankach bawiliśmy się znakomicie i takie są nasze wspomnienia – pełne radości, żartów, poważnych i niepoważnych rozmów, ale bez nudy i rozmówcy w postaci ekranu komputerowego.
Kolor granatowy i czerwony kojarzy mi się tylko i wyłącznie z dziecięcymi kurteczkami i kombinezonami, na które patrzyłam z balkonu. Małe przedszkolne skrzaty dzieliłam na dwie grupy – dwa kolory. Płci nie dało się odróżnić. Okrycia były jednakowe, ortalionowe i tylko w jednym odcieniu czerwieni i granatu.
Zanotowałam jedynie dwa wyjątki. Jeden to czarny kombinezon małej Agnieszki (nie wiem, skąd zdobyli go jej rodzice), drugi błękitny mojego syna. Ciągle zaczepiały mnie mamy, znudzone monotonią kolorystyczną, pytając, gdzie udało mi się to cudo kupić. A ja cudo uszyłam sama, prując czerwony kombinezon, który przysłała mi przyjaciółka z Londynu, a z którego syn już wyrósł. Powiększyłam wykrój i z kupionego w Oliwie przepięknego kolorystycznie błękitnego ortalionu stworzyłam „arcydzieło”, nieco krzywo zszyte, czego nikt nie zauważał, bo najważniejszy był KOLOR!!!!
Dzisiaj dominującym kolorem na naszym osiedlu jest zieleń, ale jesteśmy z niej dumni, bo nadmiar zieleni nie jest szkodliwy, a wręcz przeciwnie – to ozdoba i zdrowie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz